O nas

Zapraszamy Państwa do odwiedzenia  „Kolejowego Smolnik”

wyjątkowego domu w sercu Bieszczad, który łączy miłość dwojga ludzi z pasją do gór i starej kolei, tworząc idealne miejsce na wypoczynek.

Od zawsze kochaliśmy przygody, piękno dziewiczej przyrody, podróże.  Fascynowały nas nieznane miejsca, zwłaszcza te, pełne uroku i magii. Niektóre  tych miejsc odwiedzaliśmy wyłącznie raz, do innych powracaliśmy wielokrotnie. Miejscem takim dla każdego z nas były polskie góry. Choć każde z nas miało inne ulubione rejony, oboje ukochaliśmy Bieszczady. 

Agnieszka, dusza romantyczna, dostrzegała wiosną w Bieszczadach kwitnące dywany kwiatów, świeżość zieleni… W lecie zielono-błękitne masywy gór, starających się dosięgnąć po baraszkujących na niebie obłoków. Jesienią grę kolorów czerwonych i złotych czupryn drzew, a zimą bezkresną biel połonin. W to wszystko wkomponowane były maleńkie bieszczadzkie wioski, z białymi cerkiewkami oraz brązowymi ostatnimi chyżymi. Ja odnajdowałem tu naturalny porządek przyrody i dający ukojenie wysiłek górskich wędrówek. Każde z nas postrzegało Bieszczady na swój własny sposób. Ale każde z nas z każdym tu pobytem powoli postrzegało Komańczę, Cisną, Strzebowiska, Wetlinę, Dwernik i tysiące bieszczadzkich zakamarków, jako miejsce, do którego chcieliśmy wracać. I wracaliśmy tu coraz częściej. W końcu zaczęła rodzić się myśl, aby pozostać tu. Myśl o zakupie ziemi i wybudowaniu domu.

Marzenia spełniają się, choć niektóre bardzo długo. W 2018 roku po długich poszukiwaniach zakupiliśmy działkę przy południowej głowicy rozjazdowej stacji wąskotorowej Smolnik. Przepięknej, urokliwej bieszczadzkiej stacyjki. Niezwykłej, bo będącej miejscem spotkań typowych bieszczadzkich parowozów Kp4 z pracującymi na nizinach maszynami serii Px48. 

 

No właśnie… A kolej? Teraz w liczbie pojedynczej, bo to kolejowe szaleństwo zaczęło się ode mnie…

 
Kolejowy Smolnik
Kolejowy Smolnik

Od kiedy pamiętam, kolej, stalowe szlaki i wszystko, co jeździ po torze – i tym normalnym i tym wąskim, były moją ogromną pasją. Źródłem fascynacji, obiektem marzeń… Doprawdy nie wiem, kiedy zacząłem interesować się kolejnictwem. Pamiętam, że od najwcześniejszych lat podróż pociągiem była dla mnie najwspanialszym przeżyciem, a obraz kolejowej stacji, najcudowniejszym doznaniem. Do dziś dnia nie wiem, dlaczego najsilniej przemawiała do mnie symfonia barw obrazów semaforów i biało-niebieski dialog tarcz manewrowych. Wiem jednak, że zawsze chciałem swoje życie związać z koleją, która przepełniła moje zawodowe życie i z pewnością wypełni je do dni ostatnich.

Od najwcześniejszych lat swojej pasji starałem się nadać jak najbardziej kreatywny kierunek. Młodość i lata wczesnej fascynacji kolejnictwem przypadły na czas przemian: w przeszłość odchodziły parowozy. W przeszłość, powoli i systematycznie odchodził w świat bocznych, trochę sennych linii, świat małych dworców, bielonych wapnem krawędzi peronów, ceglanych budynków, kształtowych semaforów i tarcz. Miarowe oddechy parowego silnika, stukot parowozowej sprężarki, spowite dymem poranki lokalnych tras starały się podczas codziennych spektakli przekonać widzów, że tak codzienna kiedyś rzeczywistość jeszcze nie przemija. Że jeszcze jeden dzień, jeszcze dzień kolejny…

Ten zaczarowany świat, w którym jakby czas na chwilę przystanął nieuchronnie odchodził jednak w przeszłość. Dlatego mimo panującego zakazu fotografowania (tak, w PRL i takie były na kolei zakazy), wyposażony w aparat i notes wyruszałem w cykliczne podróże po polskiej kolei. Wspomnienia z tamtych lat pozostają żywe w pamięci, ale także zapisane na celuloidowej taśmie negatywu. Po jakimś czasie z każdej z takich wypraw, prócz metrów celuloidowych taśm fotograficznych klisz, zacząłem przywozić różne artefakty. Zdjętą gdzieś ze złomowanego parowozu czy wagonu tabliczkę, kartonikowy bilet, który był moją przepustką w podróż do świata dymu i pary, lampkę. Potem jakieś pożółkłe dokumenty sprzed kilkudziesięciu lat, pieczołowicie wygrzebane z archiwum parowozowni lub strychu dworca. Powoli zaczęły powstawać coraz to liczniejsze prywatne zbiory. Z czasem ta pasja zaczęła udzielać się Agnieszce. Choć to raczej mało kobiece hobby, zaczęliśmy wspólnie kontynuować kolejową kolekcjonerską pasję. Dochodziły kolejne eksponaty, te duże i te małe.

 

Cóż, właściwie teraz powinienem tę historię zakończyć. Jednak chyba wszyscy Państwo zadali by sobie pytanie, dlaczego Smolnik?

Budując nasz dom, już od fazy projektu, przewidzieliśmy miejsce na kolejową pasję. Systematycznie tworzyliśmy miejsce, które miało stanowić nasz dom, ale także i dom dla odwiedzających nas Gości. Miejsce wypoczynku w świecie starej, bezpowrotnie odchodzącej w przeszłość kolei, w otoczeniu Bieszczad, gór, które ukochaliśmy. Staraliśmy się nasz dom ustylizować na małą galicyjską stacyjkę, w której leniwy upływ czasu odmierza miarowe tykanie kolejowych zegarów.

W ogrodzie zbudowaliśmy dwie sieci wąskich torów – o szerokości 600 mm  i ogrodowej kolejki o prześwicie toru 241 mm. Ustawiliśmy na nim kolekcję 10 wagonów oraz wąskotorowej drezyny. Wszystkie te eksponaty są czynne, utrzymywane w pełnej sprawności technicznej. Kolejowy Smolik to chyba jedyne miejsce, gdzie po ogrodzie podróżować można drezyną… Ale to też jedyne miejsce w Polsce i zapewne w Europie, gdzie stykają się trzy szerokości torów – linia Bieszczadzkiej Kolei Leśnej, biegnąca tuż przy naszej posesji o szerokości 750 mm i nasze mocno wąskotorowe odcinki torów.

Mamy nadzieję, że Kolejowy Smolnik, obiekt turystyczny zbudowany tuż przy głowicy wjazdowej Stacji Bieszczadzkiej Kolei Leśnej Smolnik – 

Trójkąt, będzie miejscem spotkań z historią kolei na tle pięknych i dziewiczych Bieszczadów. Liczymy, że po górskich wędrówkach z przyjemnością zasiądą Państwo w salonie pełnym kolejowych pamiątek. Że swoimi wrażeniami z wędrówek po Połoninach, Tarnicy czy Wysokim Dziale, będą dzielić się Państwo zasiadając obok kolekcji ponad stuletnich tabliczek seryjnych czy znamionowych z parowozów i wagonów, albo vis a vis kącika z urządzeniami sterowania ruchem kolejowym. Mamy nadzieję, że wąskotorowa kolej ogrodowa o szerokości toru zaledwie 24 cm będzie wspaniałym miejscem kolejowych zabaw, ale pojmowanych całkiem serio. Wierzymy, że zwiedzanie naszej małej kolekcji taboru przemysłowego i górniczego na tor szerokości 600 mm, czy też przejażdżki ręczną drezyną po niecałych 100 metrach podwórkowych tras Kolejowego Smolnika będzie dla Państwa okazją do poznania kolei z nieco innej perspektywy, niż ta, z której zwykli Państwo kolej postrzegać na co dzień. Mamy nadzieję, że noclegi w naszych pokojach z dyskretnymi kolejowymi akcentami będzie dla Państwa niezapomnianym doznaniem. 

Przyjeżdżajcie Państwo do Kolejowego Smolnika. Czekamy na Państwa. Z przyjemnością podzielimy się z Państwem naszą pasją.

Zapraszamy Państwa do Kolejowego Smolnika – do Bieszczadzkiego wypoczynku z pierwiastkiem dawnej kolei.

Agnieszka Jedwabińska i Bartłomiej Buczek

Zarezerwuj pokój w Bieszczadach już dziś!